Na kłopoty... Andrzejewski

Na kłopoty... Andrzejewski

Parafrazując tytuł serialu "Na kłopoty... Bednarski", który w latach 80-tych zdobył serca Polaków - tak najlepiej można odzwierciedlić wkład Naszego gracza w dzisiejsze zwycięstwo. Choć okazji bramkowych nie brakowało, to jednak Nasz defensywny pomocnik wyręczył ofensywnych partnerów z zespołu, dając Nam bezcenne 3 punkty. Dzięki temu odbijamy się z mentalnego dna, przy okazji awansując w tabeli.

KP Zryw Dąbie - GKS Piast Grodziec 1-2 (1-0)

K. Andrzejewski 70'; 83'

dla Zrywu 25'

 asysty: Czapczyk

Skład Piasta: Rafał Osajda (kpt) - Przemysław Przespolewski, Damian Latański, Robert Rybicki, Krystian Paprocki, Przemysław Klinowski (65' Mateusz Latański), Karol Andrzejewski, Bartłomiej Torczyński (60' Łukasz Wysocki). Arkadiusz Czapczyk, Kamil Rosiak (89' Jacek Andrzejewski), Daniel Matusiak (85' Bartosz Wysocki).

Pozostali rezerwowi: Damian Basiński, Hubert Gwizdek.

żółte kartki: brak

trener zespołu: Łukasz Adamek

kierownik zespołu: Michał Warliński

opieka medyczna: Piotr Cegielski

Drugi mecz wyjazdowy w historii Piasta skierował Nas ponownie na dąbiecki stadion. Trudności było wiele - wczesna godzina spotkania, więc wczesna godzina zbiórki przedmeczowej. Do tego - ujemna temperatura, silny wiatr i fatalny stan boiska. Piast ostatnimi czasy nie zachwycał, mimo wszystko Nasi kibice pozostali Nam wierni - by zabrać się na dzisiejsze spotkanie potrzebny był dodatkowy mikrobus. Czekało Nas ciężkie wyzwanie.

Dąbiecki stadion znów był świadkiem "wojny kibiców" w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nim jednak usłyszeliśmy pierwsze przyśpiewki, już w pierwszych sekundach gry w stuprocentowej okazji znaleźli się gracze gospodarzy. Na szczęście w sytuacji sam na sam górą był Nasz bramkarz.

W trakcie pierwszej połowy gra była bardzo wyrównana, lecz z pewnością nie było nudno. Trzy dobre okazje miał Arkadiusz Czapczyk. Raz w sytuacji sam na sam Jego strzał w dobrym stylu obronił bramkarz Zrywu, potem co prawda Czapczyk zdobył bramkę - lecz sędzia odgwizdał spalonego, w trzeciej sytuacji Nasz gracz uderzył tuż obok bramki. Gospodarze nie byli dłużni, niestety kolejna dobra okazja zakończyła się bramką dla Zrywu.

Po składnej akcji na lewym skrzydle gracz Zrywu przerzucił piłkę na drugie skrzydło, do wychodzącego kolegi z zespołu. Tam wyraźnie przysnęli Nasi obrońcy i gracz gospodarzy znalazł się oko w oko z Naszym bramkarzem. Górą był Osajda, jednak na przedpolu Nasi gracze znów zachowali się bardzo biernie - gracz Zrywu mimo asysty Naszych zawodników z łatwością dobił pikę. Zryw prowadził 1-0.

Kilka minut później było równie gorąco - po akcji lewym skrzydłem gracz Zrywu zbiegł z piłką w kierunku bramki, wykładając ją lobem do kolegi z zespołu. Na szczęście Osajda w ostatniej chwili wypchnął piłkę w bezpieczny obszar boiska, skąd wybił ją Karol Andrzejewski. Dobra interwencja bramkarza, jeszcze lepsza asekuracja Naszego gracza.

Do przerwy Zryw prowadził 1-0 i Piast mógł jedynie pluć sobie w twarz, gdyż o ile lepszą drużyną nie był, o tyle na pewno nie odstawał pod żadnym względem od rywali.

Druga połowa obudziła graczy Piasta, którzy kompletnie ją zdominowali.Gracze Zrywu wydawali się być cieniem drużyny z pierwszej połowy. Bardzo dobre zmiany dali Łukasz Wysocki oraz Mateusz Latański. Pierwszy z tych graczy był bardzo dynamiczny na skrzydle, drugi z konieczności wprowadzony jako defensywny pomocnik - spełnił się w tej roli wręcz idealnie, wprowadzając dużo spokoju w grze Piasta. O ile kapitan Naszej drużyny był w bramce niemal bezrobotny, o tyle golkiper Zrywu nie mógł narzekać na brak zajęć. Niestety, w znakomitych sytuacjach strzeleckich Nasi gracze po prostu nie dawali się Mu wykazać - sympatycy Piasta byli świadkami fatalnej kanonady pudłowania w dobrych okazjach bramkowych. Szczęścia pod bramką rywali nie mieli kolejno: Matusiak, Czapczyk i Rosiak, choć każda z tych akcji po prostu powinna się zakończyć choćby celnym strzałem w bramkę.

Tymczasem boisko musiał opuścić Bartłomiej Torczyński, który jedno ze starć zakończył krwotokiem z nosa.

Mimo braku wyrównania Piast prowadził grę i bramka Naszym graczom po prostu się należała.

Momentem zwrotnym była 70. minuta, kiedy to na 25. metrze faulowany był Mateusz Latański. Do piłki podszedł Karol Andrzejewski i bezpośrednim strzałem skierował piłkę do bramki. Zaznaczyć należy - strzał, choć niezbyt efektowny, to niezwykle mądry - piłka uderzona tuż obok muru, po ziemi, co na bardzo nierównym boisku było wręcz kluczowe. Bramkarz Zrywu rozpaczliwie interweniował, jednak ostatecznie musiał wyciągać piłkę z bramki.

Gracze Piasta poszli "za ciosem". Kolejne akcje podbramkowe tylko potwierdzały aspiracje Naszych graczy do pełnej zdobyczy punktowej. Zryw odpowiedział zaledwie jednym celnym strzałem, który na rzut rożny sparował Nasz bramkarz.

Szalę zwycięstwa Nasi gracze przechylili na 5. minut przed końcem. Po ładnej akcji Mateusza Latańskiego, Czapczyk znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej. W trudnej sytuacji i asyście dwóch graczy Zrywu, Czapczyk zagrał na do Karola Andrzejewskiego, który kąśliwym strzałem pokonał bramkarza Zrywu.

Ostatnie kilka minut to bardzo mądra gra Piasta, który mimo defensywnego stylu gry potrafił znaleźć się w stuprocentowej okazji. Niestety, dobry strzał Wysockiego wybornie obronił bramkarz Zrywu.

Po doliczeniu dwóch minut sędzia zakończył mecz. Swoją drogą - zaznaczyć należy, iż sędziowie w tym meczu ze swojej pracy wywiązali się wzorowo.

Dzisiejsze zwycięstwo jest dla Nas ważniejsze niż Nasza ogólna zdobycz punktowa czy też pozycja w tabeli. Gramy pierwszy sezon, w dniu dzisiejszym na mecz pojechało 17stu graczy, z czego zaledwie 6-ściu miało wcześniej jakąkolwiek styczność z seniorską piłką. To cieszy podwójnie - gramy przecież wyłącznie miejscowymi zawodnikami, którzy identyfikują się z klubem i oczekują sami od siebie postępu w grze.

Wierzymy, że najlepsze dopiero przed Nami.

Dziękujemy Naszym kibicom za wsparcie. Dziękujemy również kibicom KP Zryw Dąbie, którzy również nie szczędzili gardeł mimo ujemnej temperatury. Na pewno atmosfera spotkania była gorąca, tym przyjemniej smakuje dzisiejsza zdobycz punktowa. Należy docenić wkład sympatyków amatorskiej piłki (zarówno Piasta jak i Zrywu), których fatalna pogoda nie odstraszyła od wizyty na stadionie. O ile piłkarska B-klasa jest najniższą ligą, o tyle przywiązanie kibiców do lokalnych barw klubowych jest z pewnością wartę choćby ligi wyżej.

Już teraz zapraszamy Państwa za tydzień - OSTATNI MECZ W TYM ROKU W GRODŹCU - Piast zagra u siebie z GKSem Osiek Mały.

Serdecznie zapraszamy!

TYLKO PIAST!

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości