Mecz zdominowany przez kontrowersje
Po dwóch bardzo nieudanych spotkaniach podopiecznych Stanisława Lewandowskiego czekał mecz z GKSem Lisewo. Spotkanie miało odbyć się w Lisewie, jednak dobę przed pierwszym gwizdkiem gospodarzem uczyniono Naszą drużynę - obfite opady deszczu dały się we znaki boisku w Lisewie.
Mecz ten był typowym meczem walki, lecz niestety ponieśliśmy trzecią porażkę z rzędu. Ze spotkania tego zapamiętamy trzy rzeczy: waleczną grę Piasta od pierwszego do ostatniego gwizdka (w końcu!), kompletnie zagubionego w swych decyzjach sędziego głównego (w ostatnim kwadransie gry) i kompletnie chamskie, a wręcz prostackie zachowanie kapitana drużyny GKS Lisewo (w trakcie meczu oraz po jego zakończeniu).
Skład Piasta: Rafał Osajda (kpt) - Przemysław Przespolewski (85' Rafał Latański), Krystian Paprocki, Robert Rybicki, Eryk Gierałka, Bartosz Wysocki (60' Jakub Torczyński), Bartłomiej Torczyński, Arkadiusz Czapczyk, Mateusz Latański, Przemysław Klinowski (70' Paweł Klinowski), Daniel Matusiak.
Faworytem tego spotkania była drużyna gości, która już od pierwszych minut próbowała narzucić swój styl gry. Piast jednak zagrał w końcu walecznie - bojaźliwość, która cechowała Nas w dwóch ostatnich spotkaniach nie była widoczna ani przez chwilę. Nasi gracze grali ambitnie, co obudziło nadzieję na korzystny rezultat. Częściej atakowali gracze gości, lecz bezskutecznie - najgroźniejszą okazję mieli po rzucie wolnym, kiedy piłkę odbitą od muru dobijał gracz gości, jednak dobrze w bramce spisał się Rafał Osajda. W odpowiedzi gracze Piasta atakowali skrzydłem, gdzie po akcji Daniela Matusiaka ręką w polu karnym zagrał obrońca GKSu Lisewo. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Niestety, rzutu karnego nie wykorzystał Mateusz Latański, który trafił w słupek.
Niefart nie załamał Naszych graczy, którzy nie oddawali pola gry rywalom. Obrońcy starali się robić przewagę w kontrach, a gracze formacji ofensywnej pomagali w grze obronnej, przez co drużyna gości w pierwszej części gry nie oddała z gry żadnego groźnego strzału. Z pewnością najlepszym graczem na boisku był Bartosz Wysocki, który przejął na Naszej połowie niezliczoną liczbę piłek, po czym ze stoickim spokojem wyprowadzał ją do gry. Niestety, z powodu kontuzji niedługo po przerwie opuścił plac gry.
Do przerwy był wynik 0-0 i w zasadzie trudno było wskazać faworyta.
Już kilka minut po przerwie goście objęli prowadzenie, a bramka - stadiony świata. Gracze obydwu drużyn walczyli w pojedynkach główkowych, piłka wędrowała po boisku nie odbijając się od ziemi niczym w siatkówce, po czym znalazła się około 25. metrów od Naszej bramki. Tam przejął ją gracz gości, który bez namysłu potężnie uderzył z powietrza. Piłka wylądowała idealnie w okienku Naszej bramki, przegrywaliśmy 0-1.
Nasi gracze z uporem maniaka szukali akcji bramkowej, jednak brakowało dokładności w ostatnim podaniu. Bardzo widoczny jest w Naszej grze brak Karola Andrzejewskiego, który doznał kontuzji w meczu z Wartą Rumin.
Wobec braku rozgrywającego Nasza drużyna szukała prostych środków - dalekie wykopy bramkarza sprawiały problemy obronie Lisewa. Po jednym z takich wykopów obrońca źle obliczył tor lotu piłki, bramkarz gości został w bramce, przez co Bartłomiej Torczyński znalazł się sam z piłką mając przed sobą całą bramkę i stojącego na linii bramkarza. Niestety, strzał słabszą lewą nogą okazał się być podaniem do bramkarza.
Kluczowa okazała się być 75. minuta, kiedy to Nasi goście mieli akcję bramkową - podanie z głębi pola w kierunku napastnika Lisewa, który był na wyraźnym spalonym. Ten jednak przytomnie zostawił piłkę wychodzącemu z drugiej linii koledze, który w sytuacji sam na sam silnym strzałem skierował piłkę do bramki. Sędzia Główny dopatrzył się w tej akcji spalonego, choć sami potrafimy przyznać - bramka była zdobyta prawidłowo.
Niestety, Sędzia Główny zdał sobie szybko sam z tego sprawę i co gorsza postanowił za wszelką cenę zrekompensować gościom swój błąd. W ciągu ostatniego kwadransa gry każdy upadek gości na Naszej połowie klasyfikowany był jako faul. Drużyna GKSu Lisewo nie oddała choćby jednego celnego strzału z gry, jednakże egzekutorzy rzutów wolnych groźnie uderzali na bramkę. Dobrze jednak interweniował Nasz bramkarz.
Około 5. minut przed końcem doszło do kompletnie kuriozalnej sytuacji. W polu karnym piłką uderzony w brzuch został Robert Rybicki, a sędzia podyktował rzut karny. Co ciekawe graliśmy ten mecz w białych strojach, a Nasz gracz miał na swej koszulce ślad od odbitej piłki. Ani dowody, ani dyskusje nie przekonały sędziego. Z karnego padła bramka na 0-2, więc koniec końców "rachunek sędziemu wyszedł na zero". Fakt. "Nie stało się nic, a niesmak pozostał". Szkoda przede wszystkim straconego czasu, w trakcie którego trwało polowanie na rekompensatę dla gości.
Tym bardziej, że w 90. minucie po dalekim podaniu za plecy obrońców bramkarz gości niepewnie wyszedł z bramki, co wykorzystał Arkadiusz Czapczyk. Nasz skrzydłowy przelobował bramkarza, a z najbliższej odległości piłkę dobił Eryk Gierałka. 1-2.
Sędzia doliczył zaledwie 2. minuty do regulaminowego czasu gry, mimo iż na uspokajanie zawodników po swych dwóch decyzjach stracił dużo więcej czasu. Wynik się już nie zmienił, goście wygrali 1-2, a Piast ponosi trzecią porażkę z rzędu.
----
Piłka nożna w wydaniu A-klasowym jest sportem amatorskim, gdzie zamiłowanie do tego sportu zwycięża z argumentami finansowymi, a nawet zdrowym rozsądkiem. Wielu w tej lidze jest graczy po ciężkich kontuzjach, a każdy godzi grę z życiem prywatnym - co łatwe nie jest. Są gracze doświadczeni, którzy grali kiedyś kilka lig wyżej, są również juniorzy, którzy debiutują w rozgrywkach (dziś w barwach Piasta zedebiutował Rafał Latański). Jako drużyna staramy się szanować rywali - gramy ze sobą krótko, lecz jeszcze nigdy nie dostaliśmy czerwonej kartki, a nawet przy porażkach nie rekompensujemy sobie nieudanych zagrań brutalnymi faulami. Tym bardziej nie potrafimy zrozumieć zachowania jednego z graczy GKSu Lisewo, co ciekawe kapitana tej drużyny. Zawodnik ten w prostacki sposób obrażał w trakcie spotkania Naszych graczy, klub i społeczność. W końcówce spotkania celowo przebiegł po rękach Naszemu bramkarzowi, gdy ten wychodził do piłki. Skandaliczne zachowanie po meczu przed szatnią przemilczymy. Życzymy jednak temu graczowi, by nigdy nie upadł ze swojego ego, na swoje IQ. Ten upadek może być bardzo bolesny. Fakt faktem każdemu meczowi towarzyszą emocje i można je odreagowywać w różny sposób, jednak poziom jaki reprezentował sobą kapitan GKSu Lisewo uwłacza godności piłkarza amatora.
---
Za tydzień pauzujemy z racji nieparzystej liczby drużyn w lidze. Udajemy się na nią zajmując 11. miejsce tuż nad strefą spadkową, mając jednak bezpieczną przewagę nad nią. Co więcej - w najbliższy weekend grają ze sobą drużyny zamykające tabelę ligową: Fanclub Dąbroszyn i Warta Rumin.
Na boisko wracamy za dwa tygodnie - 23. października zagramy U SIEBIE z Fanclubem Dąbroszyn. Bądźcie Państwo z Nami, ten może się okazać najważniejszym w tej rundzie.
TYLKO PIAST!